O obozie dla dzieci z Łodzi w Muzeum w Lewkowie

Opublikowano 10 czerwca 2024, 11:41

O historii obozu dla dzieci z ulicy Przemysłowej w Łodzi opowiadała w Lewkowie Jolanta Sowińska – Gogacz, edukator z Muzeum Dzieci Polskich Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi. Pani Jolanta już po raz drugi przyjechała na zaproszenie Muzeum w Lewkowie, by przybliżać historię tego miejsca, jedynego wówczas w kraju. Ponad 3 tysiące dzieci trafiło do obozu koncentracyjnego/obozu pracy przy ul. Przemysłowej w Łodzi. Do dziś żyje 20 z nich. Pani Jolanta Sowińska – Gogacz zna historię każdej z tych osób.

Pani Jola Sowińska-Gogacz z Muzeum Dzieci Polskich Ofiar Totalitaryzmu dokumentuj losy i historię tych dzieci od 2012 roku. Jest autorką kilku publikacji m.in. pt. “Mały Oświęcim”. Do obozu najwięcej dzieci trafiło z Wielkopolski i Śląska. Każdemu dziecku skrupulatnie naziści zakładali kartotekę, a w niej powód umieszczenia obozie. Powody odczytała edukator z Muzeum Dzieci Polskich Ofiar Totalitaryzmu.

– Według założeń do obozu mieli trafiać więźniowie w wieku od dwunastu do szesnastu lat. Praktyka pokazała jednak, że w transportach przywożono również dzieci kilkuletnie, wymagające stałej opieki. Najmłodszymi zajmowały się osadzone w obozie dziewczęta, które dozorowały budynek zwany izolatką lub „domem dla małych dzieci” – podkreślała prelegentka. Pokazała również dokumenty dwóch osób, mieszkańców Ostrowa Wielkopolskiego, które trafiły na ul. Przemysłową.

Koncepcja powołania obozu dla polskich dzieci pojawiła się już latem 1941 r., a jej pomysłodawcą był kierownik Krajowego Urzędu ds. Młodzieży (niem. Landesjugendamt) w Katowicach Alvin Brockmann. Projektem zainteresował się główny inspektor niemieckich obozów koncentracyjnych Oswald Pohl, który 28 listopada 1941 r. uzyskał akceptację swojego przełożonego Heinricha Himmlera. Wykorzystano również pozytywną opinię prawnika dr. Hansa von Muthesiusa, który wskazał na „potrzebę izolacji małoletnich Polaków i wychowywania ich poprzez pracę, aby nie demoralizowali niemieckich dzieci”. Wzorowano się na funkcjonującym od 1941 r. obozie dla nieletnich Niemców w Moringen (Mohringen/Solling) w Dolnej Saksonii, gdzie więziono również młodzież z Czechosłowacji oraz Polski.

Pierwszych więźniów w łódzkim obozie zarejestrowano 11 grudnia 1942 r., choć formalnie rozpoczął on działalność już dziesięć dni wcześniej. Jego oficjalna nazwa brzmiała Prewencyjny Obóz Policji Bezpieczeństwa dla Młodzieży Polskiej w Łodzi.

– Obóz przede wszystkim spełniał funkcję „olbrzymiego warsztatu pracy”, dlatego nadrzędnym obowiązkiem osadzonych było wspieranie niemieckiej gospodarki oraz armii. Chłopców najczęściej przydzielano do tzw. iglarni, gdzie prostowali igły tkackie. W „łapciarni” wyplatali słomiane warkocze i zszywali je w nieforemne zimowe buty dla żołnierzy niemieckich walczących w Związku Sowieckim. Dodatkowo z wikliny wykonywali maty, których używano jako podkładów pod koła wojskowych pojazdów, gdy te ugrzęzły w błocie lub zakopały się w śniegu. Chłopcy zszywali również uszkodzone plecaki i chlebaki, jak też reperowali obuwie wojskowe. Natomiast w szwalni szyto elementy umundurowania i obozową odzież roboczą. Zadania te wykonywali zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, które dodatkowo cerowały przestrzeliny lub rozdarcia w mundurach. Niektóre z dziewcząt wyrabiały również sztuczne kwiaty z papieru, na drutach wykonywały czapki, rękawice, szaliki oraz szydełkowały i wyszywały obrusy. Od wiosny 1943 r. najsilniejsze z nich wysyłano do majątku rolnego w Dzierżąznej (ok. 160 ha), gdzie pracowały w polu, oporządzały zwierzęta gospodarcze i odławiały ryby ze stawu. Praca była bardzo ciężka, często ponad siły, do pracy kierowane był dzieci od 7 roku życia – dodaje Jolanta Sowińska – Gogacz

Po zakończeniu drugiej wojny światowej pamięć o niemieckim obozie pracy dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi – usytuowanym w Litzmannstadt Ghetto – zaczęła słabnąć, a niemal wszelkie pozostałości po nim uległy zniszczeniu. Z początkiem lat 60. XX wieku, wraz z budową osiedla mieszkaniowego, zatarto jego granice. Materiały na temat obozu zebrała Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Łodzi, która prowadziła w tej sprawie śledztwo od 1969 r. W grudniu 1970 r. zatrzymano w Łodzi byłą funkcjonariuszkę obozową Eugenię Pol vel Genowefę Pohl. Sądzono ją w latach 1972–1975 i  skazano na 25 lat więzienia. Ostateczne dane sugerują, że przez niemiecki ośrodek w Łodzi przeszło od 2.000 do ponad 3.000 polskich dzieci. Liczba zmarłych i zamordowanych w obozie nie przekroczyła 200 osób, choć z imienia i nazwiska ustalono jedynie jedną trzecią jego ofiar.

Wykładowi w Lewkowie towarzyszy wystawa, w której zebrano i pokazano listy dzieci z obozu w Łodzi i współczesne listy dzieci z walczącej Ukrainy.